sobota, 2 listopada 2013

Występy gościnne, część druga (i kolejne).

Beforeparty u KZ, która niedawno dostała butelkę likieru pistacjowego i chciała go rozpić w odpowiednim towarzystwie.
Likier okazał się paskudny, w dodatku niemalże lśni w ciemnościach. Odpowiednie towarzystwo zaczęło zatem kombinować nad przeróbkami,
ON: - Zróbmy sobie drinka! Masz wódkę?
Dwie minuty później, zmieszawszy likier z żubrówką, ON, z miną zachwyconego odkryciem kiperskim konesera, stwierdza:
- To JEST to! Ale przydałaby się jeszcze kropla tabasco.
KZ: - Nie mam. Może być ketchup...?

*****

ON przez zały wieczór konsekwentnie się JEJ "naraża".
ONA (złowrogo): - KZ, masz może brzytwę? I dużo miejsca w zamrażarce?
ON: -...rżnij mnie, mała?

*****

KZ: - ...ale Albert miał przynieść gin.
ONA: Ten Albert, którego tu nie ma?

*****

KZ stoi przy oknie paląc papierosa, ONA siedzi na ziemi i popija wino.
ONA, żałosnym tonem: - Patrzysz na mnie z góry...!
KZ: - Zaraz się zniżę do twojego poziomu.

*****

ONA:  - Jaki post?
KZ: - Przecież ja też wrzucam na bloga.
ONA, zdziwiona: - Masz bloga?
KZ: - Nie, nie mam.

*****
M. poszła do kuchni, ażeby sprawdzić, czy wódka się schłodziła.
ON: - I co, pewnie się nie schłodziło?
M: - Nie.
ON: O Boże, teraz musimy rozmawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz