ONA, zwlekłszy się z łóżka, ogarnęła koty, pozmywała gary, obudziła ONEGO, wygoniła pod prysznic i zrobiła śniadanie, po czym
sama poszła się wykąpać. Wychodząc spod prysznica usłyszała, ku
swojemu zdziwieniu, że z salonu dobiega coś spokojnego, melodyjnego, bez
standardowego "ŁUPłupłupłupŁUPłupłupłup" czy "JEBS JEBS JEBS JEBS" w
tle. Lekko zaintrygowana, myśląc, że ON może wyszukał dla NIEJ coś ładnego, uchyliła drzwi łazienki i usłyszała...
"...bo jak koooooocha to połyyyyykaaaaaaa..."
Chryzantemy złociste, mać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz