sobota, 17 sierpnia 2013

Zaległe: Poranki

ONA, zwlekłszy się z łóżka, ogarnęła koty, pozmywała gary, obudziła ONEGO, wygoniła pod prysznic i zrobiła śniadanie, po czym sama poszła się wykąpać. Wychodząc spod prysznica usłyszała, ku swojemu zdziwieniu, że z salonu dobiega coś spokojnego, melodyjnego, bez standardowego "ŁUPłupłupłupŁUPłupłupłup" czy "JEBS JEBS JEBS JEBS" w tle. Lekko zaintrygowana, myśląc, że ON może wyszukał dla NIEJ coś ładnego, uchyliła drzwi łazienki i usłyszała...
"...bo jak koooooocha to połyyyyykaaaaaaa..."

Chryzantemy złociste, mać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz